Islandia zaskoczyła nas wielokrotnie.
- Dostrzegalny jest brak starych drzew. Wikingowie i ich potomkowie od IX wieku systematycznie wycinali zalesioną wyspę i ….skutecznie wszystkie drzewa wykorzystali do budowy domów, łodzi i na opał. Teraz sadzą na potęgę ale te nowo nasadzane osiki, topole, brzozy i świerki stoją w równych rzędach i są bardzo skromnych rozmiarów.
- Brakuje atrakcyjnych zabytków architektury – szkoda, że „tutejsi vikingowie” nie budowali jak w Norwegii pięknych drewnianych czy kamiennych kościółków.
- W siedzibie Green Wellness przeszliśmy kurs praktycznej segregacji odpadów na fazę plastik i puszki, szkło, makulatura i odpady biologiczne. Oni dopiero raczkują – dziwne, ale torby papierowe na bioodpady są za darmo i w ilościach nieograniczonych dla Islandczyków.
- w Reykiawiku „na cyplu” w Recyled Hause Laugarnestangi zobaczyliśmy bardzo ciekawą „galerię sztuki recyklingowej” gdzie autor eksponuje ponure, wielkoformatowe asamblaże ulegające destrukcji. Może to „krzyk społeczności” produkującej do niedawna, aż 1200 kg odpadów/na rok/na osobę!. Niedaleko cypla jest wielki sklep Godi hirdirinn , gdzie każdy może oddać niepotrzebne (ale pełnowartościowe technicznie) rzeczy, które są tanio odsprzedawane innym. To modny i cenny dla zatrzymania konsumpcjonizmu kierunek.
- Nie zawiodła przyroda. Wizyty na polach gejzerowych z błotnymi wulkanami, na polach lawowych niedawnych erupcji prawdziwych ognistych wulkanów, pod wielkimi wodospadami, na diamentowej plaży obok największego lodowca Europy Vatnajökull, na podstępnej i zabijającej czarnej plaży z „bazaltowymi organami” na zawsze zostaną we wspomnieniach. Niezwykła była kąpiel we „wrzącej rzece” (w górze potoku 80 o C!) i nocna wyprawa do geotermalnego górskiego basenu czynnego od 1923 roku.
- W domach i hotelach gorąca geotermalna woda pachnie zgniłymi jajami – (zapewne siarkowodór), ale ma niezwykły pozytywny wpływ na cerę! Nie widziałem mitycznej szklarni z drzewami bananowymi ale widziałem wielki geotermalne szklarnie produkujące ozdobne kwiaty i elektrownie geotermalną.
- Islandia jest tęczowo kolorowa i bardzo się tym chwali, wykazują wielką tolerancje do osób LGBT+, tu niehetronormatywność nikogo nie razi, a edukacja o różnych orientacjach psychoseksualnych, czy psychopłciowych jest obowiązkiem państwa.
- Islandia praktycznie nie łowi już wielorybów. Minister rybołówstwa stwierdził ….hvalir hafa miklu meiri efnahagslegan ávinning sem ferðamannastaður en sem steik á disk…. czyli ….wieloryby przynoszą zdecydowanie większe korzyści ekonomiczne jako atrakcja turystyczna, niż jako stek na talerzu…. i nie ma powodu, by po 2024 roku (gdy wygasną pozwolenia) kontynuować wielorybnictwo. W 2018 roku upolowano 152 wieloryby z limitu 426 sztuk, a w latach 2020-2023 (gdy Japonia zrezygnowała z importu mięsa waleni) zabito jednego wieloryba. Za to prosperitę przeżywa turystyka wielorybnicza czyli małe wyprawy morskie, by obserwować wieloryby w środowisku naturalnym. W 2019 roku turystyka wielorybnicza zarobiła 36 000 000 EUR. Nam oferowano bilety od 12 000 do 21 000 ISK za osobę (1000 ISK = 6.96 EUR kurs z VIII 2023 roku).