W okolicy Świąt Wielkanocnych warto przypomnieć coroczny apel ekologów, miłośników przyrody, przedstawicieli władz oraz Straży Pożarnych; nie wypalajcie zeschłych traw na łąkach, pastwiskach i nieużytkach! Zabrania tego prawo, a Art 131 Ustawy o ochronie przyrody mówi „Kto wypala roślinność na łąkach, pastwiskach, nieużytkach, rowach, pasach przydrożnych, szlakach kolejowych, w strefie oczeretów lub trzcin podlega karze aresztu lub grzywny”.
Kodeks karny jest w Art. 163. § 1 jeszcze bardziej surowy „Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.”
W czasach prymitywnej kultury rolnej wypalanie traw było tradycją uzasadnioną jakoby nawożeniem gleby popiołem. Rolnicy i biolodzy dawno udowodnili, że pogląd ten jest fałszywy. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej liczba celowo wzniecanych pożarów na terenach rolnych zmalała, bo podpalacz traci pieniądze w ramach systemu dopłat bezpośrednich. Niestety proceder wypalania traw nadal trwa na obszarach nieużytków i „ziemi niczyjej”. Przy słonecznej pogodzie, codziennie palą się miedze, skarpy dróg i przydrożne rowy, połacie trzcin na wysychających stawach. Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie w gorącym okresie przyjmuje dziennie po kilkadziesiąt zgłoszeń związanych z podpaleniem suchych traw.
Razem apelujmy o mądrość i rozsadek, bo dla naturalnych ekosystemów i otaczającej nas przyrody wypalanie traw to prawdziwa katastrofa ekologiczna. W lokalnych pożarach gdzie temperatura na powierzchni gleby dochodzi do 700 oC giną wszystkie organizmy i ich formy przetrwalnikowe. Pożar na wiele miesięcy pozbawia lokalny ekosystem trudnej do oszacowania liczby mikroorganizmów, nicieni, pierścienic, pajęczaków, wijów i owadów. Giną zapylacze roślin; trzmiele, pszczoły i osy samotnice, motyle dzienne i nocne, koniki polne, modliszki, chrząszcze i całe kolonie mrówek. Ogień zabija jaszczurki, żaby, ropuchy, ryjówki, krety i jeże oraz jaja i pisklęta ptaków. Niektóre, szczególnie rzadkie gatunki na wypalanym terenie nie pojawią się już nigdy! Płomienie niszczą miejsca bytowania kuropatw, bażantów, zajęcy i saren. Ekologiczni wandale pozostawiają po sobie smutny i trudny do zaakceptowania krajobraz „po bitwie”. Nie bez znaczenia jest zniszczenie warstwy próchnicznej gleby, zatrucie powietrza dwutlenkiem węgla, tlenkami siarki i węglowodorami aromatycznymi o właściwościach rakotwórczych. Wiosenne pożary są również zagrożeniem dla ludzi. Ogień może dojść do domostw, dym zasnuwa drogi publiczne narażając użytkowników na wypadki, nieraz w płomieniach giną podpalacze lub ciekawscy obserwatorzy ognia. Czasem bywa, że „niewinna” zabawa kończy się wielodniowym pożarem dziesiątek hektarów lasów czy torfowisk. Trudno oszacować ostateczne koszty tej złej wiosennej „tradycji”.
Stowarzyszenie „EKOSKOP” ogłasza wiosenny alarm nie tylko dla podkarpackich łąk!